I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

poniedziałek, 22 lipca 2013

dobre show z wykorzystaniem "Iluzji"

"Iluzja" (reż. L. Leterrier) to kawał porządnego kina! Lubię i "Prestiż", i różne numerki Danny'ego Oceana, a do tych dwóch filmów, jak zauważyłam nie ja, ale koleżanka pisząca recenzje na Kulturalnym Toruniu, bardzo "Iluzji" blisko. Wciągnęło mnie. Uśmiałam się. Ostatnie jedno... lub nawet dwa dna scenariusza bym pominęła. Pierwsze z nich psuło mi obraz naszych bohaterów, jaki sobie budowałam od początku filmu, drugie było już zbyt grubymi nićmi szyte. Dobra obsada - lubimy filmy z Freemanem i Cainem (brawa za delikatną parodię "Zagadek wszechświata z Morganem Freemanem"!), ale zaczynam zauważać, że Eisenberg wszędzie gra tak samo - chociaż wciąż nie widziałam "Social Network"... Podsumowując, "Iluzja" to po prostu rozrywka na wysokim poziomie.

czwartek, 18 lipca 2013

szoty kulturalne, czyli nadrabiamy zaległości

są rzeczy ważne i ważniejsze, w związku z czym blog leżał ostatnimi czasy odłogiem. czas nadrobić zaległości w kulturalnych opisach. nie będzie długich dygresyjnych analiz. tak tylko po odrobince, aby pozbyć się zaległości. trochę wzorem shortów kulturalnych tattwy (do teraz byłam przekonana, że to są shoty, a nie shorty! ciekawe. bo to taki shot na raz, no!)

filmowo:
Vinci, Vabank, Vabank 2 - obejrzane po kilkakroć z okazji pisania pracy na Analizę Filmu dotyczącej Vinci, a trudno pisać o Vinci bez odniesienia się do Vabanków. Co tu dużo mówić, Juliusz Machulski daje radę, zwłaszcza w tego typu komedii kryminalnej.

Avengers - nadal nie wiem co mi się stało, że zaczęłam tak chętnie oglądać filmy o superbohaterach. Ale one są naprawdę spoko! Mimo iż nie zachwyca mnie jakoś wybitnie ani Robert Downey Jr., ani Tom Hiddleston. 

Przypadkowy mąż - Wielkie zdziwienie nr 1: co robi Javier Bardem w takim typowo komedioworomantycznym filmie? Wielkie zdziwienie nr 2: TO NIE JAVIER BARDEM, tylko gość do niego łudząco podobny! I w sumie to spostrzeżenie przyćmiło mi całą resztę filmu. Komedioromantyczny, i jak na taki nawet całkiem przyjemny. O wyższości zarośniętego, lekko gburowatego, inteligentnego faceta w wyciągniętym podkoszulku i jeansach nad typowo colinofirthowym nerwowym elegancikiem w garniturku. True story!

Sztuka zrywania - zaskoczenie! Spodziewałam się po tym wszystkim cukierkowo słodkiego zakończenia. A tu jednak nie! Ten aspekt zdecydowanie na plus. Reszta bez szału. Bohater jest Polakiem, co podkreśla się ubierając go stale w koszulki z orzełkiem, a nazywa się Gary Grobowski. Zmieniłabym jednak na Grabowski, to jakieś takie bardziej znajome. No i ten Gary. Ilu znacie Polaków noszących to imię wywodzące się, jak podaje wikipedia, z języków staroangielskiego i germańskiego? Bo ja niewielu. Trochę wtopa.

Rejs - och, urocze. Absolutnie wpisuje się w moje poczucie humoru. I tak, widziałam ten film po raz pierwszy. I tak, obchodzę urodziny tak jak Kaowiec i Stanisław Tym w lipcu. Znaczy w połowie lipca. Właściwie w drugiej połowie lipca. Właściwie dokładnie 17 lipca.

książkowo:
"Erynie" Marka Krajewskiego – ależ mnie wciągnęło! Chociaż końcówka nieco traci na wartkości, czytało mi się to bardzo dobrze. Chyba muszę zacząć sięgać po kryminały. Usunęłabym niepotrzebną moim zdaniem współczesną klamrę kompozycyjną, i sam tytułowy motyw Erynii – bogini zemsty też wydał mi się jakiś taki wydumany. Sama historia, bez tych upiększaczy, też by się broniła, na moje – nawet lepiej. Jednak największe zastrzeżenia mam do tylnej okładki. Powinna być dopracowana w najmniejszych szczegółach, prawda? Przecież biorąc książkę w księgarni do ręki, odwracamy na tyły i sprawdzamy, co tam napisali, czy nas zachęci. A tu klops.
Lwów, maj 1939 roku. W strasznych męczarniach ginie mały chłopiec. Wieść o rytualnym mordzie dokonanym przez Żydów obiega miasto. Wybucha panika. Czyje dziecko będzie następne? Wszyscy liczą na komisarza Edwarda Popielskiego.
Czy to nie brzmi tak, jakby wszyscy życzyli komisarzowi jak najgorzej, żeby to jego dziecko było następne? A zdecydowanie nie o to chodzi. Klops. „Wszyscy liczą na to, że komisarz Edward Popielski weźmie sprawę w swoje ręce i zapobiegnie kolejnym mordom.” Simple as that.

„Patty” i „Patty i Priscilla” Jean Webster – niestety nie umywają się do wcześniej opisywanych przeze mnie powieści epistolograficznych “Kochany Wrogu” i “Tajemniczy opiekun”. Płyciutkie, bez fabuły, wydały mi się wyrwane z całej historii – „Patty i Priscilla” dotyczy ostatniego roku pobytu dziewcząt w college’u, co czyta się trochę dziwnie, bo chcielibyśmy razem z bohaterkami poznawać ten świat, a nie wchodzić do już przez nie zdefiniowanego. To takie przyjemne opowiastki pensjonarskie, mnie jednak  wkurzała główna bohaterka, z tym jej konfabulowaniem, z tym że jej wszystko uchodziło na sucho, jakoś to mało wychowawcze. Brak w tych książkach głębi.

Wyjdź do światła! Przesłanie świętego grzesznika, Joachim Badeni OP, J. Syrek. Niewielkich rozmiarów książeczka, zawierająca wyjątki z konferencji i kazań ojca Joachima Badeniego. Takich nam kurczę ludzi w Kościele potrzeba, świętych swoją normalnością, normalnych swoją świętością. Sporo anegdotek, ciekawych spostrzeżeń. Taki zbiór historyjek do opowiadania w rozmowach na temat wiary, do urozmaicenia kazań. I tak też to sobie przyjemnie czytałam, ale okazało się, że sporo z tego zostało we mnie. Na pewno jeszcze wrócę do świętego grzesznika.

Papież Franciszek. Kard. Jorge Mario Bergoglio. Chciałbym Kościoła ubogiego dla ubogich. Książka na zasadzie – wydajmy coś szybko o papieżu Franciszku. Tak szybko, że nawet akapity dzielone są w trakcie zdania, że trudno oddzielić komentarz od wypowiedzi papieża, że ma się wrażenie, że zostało tam wrzucone wszystko, co tylko się dało, wszystkie papieskie wypowiedzi do dnia wydania książki, i zabrakło czasu na korektę i selekcję. Te wszystkie mankamenty tyczą się przede wszystkim drugiej części książki. Pierwsza – sylwetka papieża, wywiad na jego temat z kardynałem Zenonem Grocholewskim i jezuitą ks. Andrzejem Koprowskim, oraz podobno co ważniejsze przemówienia kardynała Bergoglio z lat 2009-2013 są naprawdę ciekawe (i lepiej zredagowane!), pozwalają poznać styl obecnego papieża, pokazują to, co dla niego było istotne przed wyborem (chociaż mam wrażenie, że mogło tu dojść do pewnych manipulacji i wyboru tekstów zwracających szczególną uwagę na problemy społeczne, zgodnie z tytułem książki). Im bliżej konklawe z 2013 r., tym bardziej znów mam wrażenie, że nie czyniono już selekcji, a wrzucano wszystko co się da. Jeśli chodzi o końcowe przemówienia, to my to już wszystko przecież znamy. Pierwsze wypowiedzi papieża cytowane były wszędzie, część z nich widziałam w telewizji, część czytałam w internecie. No ale pewnie, że piękne słowa tam padają. Wiele do zapamiętania.

Smutek to zło pochodzące z ducha tego świata. Lekarstwem na nie jest radość. Ta radość, którą tylko Duch Jezusa może dać, i to w taki sposób, by nic i nikt nie mógł jej zabrać. 
Dobrego obiadu!