http://www.znak.com.pl/files/covers/card/b3/ HALIK_Dotknijran_popr_500pcx.jpg |
Wywołała wyrzuty sumienia. Bo tyle jest ran, których nie dostrzegam, których nie chcę dotykać, a może powinnam? Autor zaznacza, że nie chodzi tylko o problemy społeczne. Ludzie bywają zranieni w przeróżny, przeróżny sposób. Jezusa spotkasz tam, gdzie ludzie cierpią. Prawda.
Ciekawe, nowe dla mnie spojrzenie na scenę z Tomaszem Apostołem. Niewiernym? Może niekoniecznie? Bo może Tomasz najgłębiej zrozumiał rany Chrystusa?
Książka z początku układa się w zgrabną całość, przy końcu zamienia się raczej w zbiór luźnych esejów, dotyczących konkretnie Kościoła, albo np. głośnej wystawy pokazującej ludzkie ciała. Tematy podjęte ciekawie, jednak zbliżając się do końca, czytałam z coraz mniejszym zapałem, właśnie z powodu pewnego rozmycia tematycznego. A mimo to, to tam znalazłam akapity, które dotknęły mnie najbardziej, które w tym momencie może już mi się nie przydadzą, ale gdy trzeba będzie pomóc, zaopatrzyć rany kogoś innego... No i - ciekawe kilka zdań dotyczących słowa "jednak". Któremu sama poświęciłam ostatnio trochę uwagi, co widać w tytule i opisie bloga.
Ważny, poważny, głęboki temat, a jednak można o tym pisać w sposób przystępny, ale - nie prostacki. Doskonałe wyważenie stylu, w taki sposób, by książkę mógł przeczytać i zrozumieć nie tylko wykształcony teolog, ale też, na przykład, ja. Halik, w tych zsekularyzowanych Czechach, chyba po prostu nie może pisać inaczej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz