Zastanawiając się nad samą sobą zauważyłam ostatnio, że od pewnego czasu jestem w dość nietypowej jak dla mnie sytuacji. Nietypowej, i przez to bardzo ciekawej. W nowej sytuacji można się samemu ładnie przeanalizować. I wyciągnąć wnioski.
Mianowicie - na horyzoncie nie ma obecnie żadnego mężczyzny. Ani związku, ani zauroczenia, ani zakochania, ani konkretnych nadziei na związek z kimś konkretnym.
Nie ma, a w zasadzie zawsze coś takiego było! Mniej więcej od kiedy pamiętam, chyba od trzeciej klasy podstawówki, zawsze ktoś taki był, o kim się myślało przed snem, na kogo zwracało się uwagę, kogo uwagę bardzo chciało się zwrócić, przez kogo się uśmiechało niby bez powodu lub płakało - też w sumie często bez powodu.
A obecnie, w zasadzie od niedawna, nie ma nikogo takiego. I na ten stan nie narzekam.
Cieszyło mnie zawsze, że mój nastrój nie zależy od tego, czy 11 facetów w krótkich spodenkach i z zabłoconymi kolanami trafi piłką do bramki lub nie, lub też od tego, czy dla odmiany tym razem jeden facet, ale też w krótkich spodenkach, trafi piłką w siatkę, linię lub pole.
Mój nastrój nie jest też zależny od tego, czy w górnym rogu ekraniku telefonu pojawia się mała koperta, od tego czy on spojrzał, co powiedział, jak się zachował.
Status związku? Wolność! Absolutna wolność od emocjonalnego uzależnienia.
OK, a teraz spójrzmy na znane nam związki - w ilu z nich nie ma elementu uzależnienia? W niewielu, prawda? Ale jeszcze gorsze niż uzależnienie się w związku jest emocjonalnie uzależnienie od kogoś, kto jest dla ciebie niedostępny. Komu boisz się wyznać miłość, komu nie możesz wyznać miłości, kto odrzucił twoje uczucie, nie jest w stanie go przyjąć. A i tak swój stan emocjonalny uzależniasz od jego zachowania. Strasznie przykra sprawa.
I odnoszę wrażenie, że nam, kobietom, uzależnienie emocjonalne przychodzi dużo szybciej.
Kolega przesłał mi jakiś czas temu link do konferencji o. Adama Szustaka na temat kobiecości. W pewnym momencie tej konferencji ów ojciec odnosi się do wersów z Księgi Rodzaju, tych o wygnaniu z Raju. "Ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą" Rdz 3, 16. No i jasne, że można to rozumieć w sposób feministyczny, Bóg-męski szowinista, który ustanawia, że za karę kobiety będą mężczyznom gotować i cerować skarpety. O. Adam proponuje jednak, aby odnieść to do uzależnienia emocjonalnego. "On zaś będzie nad tobą panował emocjonalnie, od niego się uzależnisz". Tak już z nami jest, że łatwo się uzależniamy od zainteresowania mężczyzn. Ale uwolnienie się od tego - to poniekąd jak powrót do Raju! Fantastyczna wiadomość!
Cieszę się, że jestem od tego niewłaściwego uzależnienia wolna. Da się bez faceta żyć. Mam też wrażenie i nadzieję, że jeśli pojawi się na horyzoncie jakiś mężczyzna, to ja, bogatsza o to doświadczenie wolności, do sprawy będę umiała podejść tak, aby się emocjonalnie nie uzależniać.
Bo mężczyźni i związki z nimi to nie "zło konieczne".
To DOBRO! Tylko że - niekonieczne!
A ja (może dla zasady) się nie zgodzę. Owszem, mówi się o tym jak to kobieta się potrafi uzależnić od faceta. Myślę jednak, że to bardziej faceci nie umieją żyć bez kobiet. Dowodem mój blog. Dowodem to, że kiedy Ty kogoś nie chcesz, on będzie Tobie zawracał głowę i nalegał i prosił i błagał. Zależy od siły emocjonalnego zaangażowania i jego ego. Jednak wam jest łatwiej się rozstawać, nam łatwiej być w związku bo praktycznie problemów nie zauważamy.
OdpowiedzUsuńO, to ja też się nie zgodzę ;) Z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że facetom łatwiej jest bez kobiety - no chyba że potrzebują prasowania albo zaspokojenia innych potrzeb, ale emocji jest w tym dużo mniej. Nie spotkałam się też z tym, aby ktoś, kogo nie chcę, nalegał i prosił - chociaż zawracał głowę owszem, ale i to bez przesady.
UsuńNam się łatwiej rozstawać? Też się nie zgodzę! Facetom łatwiej w związku? Absolutnie się nie zgodzę! To kobiety potrzebują związku i relacji, my się w relacjach realizujemy, faceci realizują się w samotnej walce! I z tym, że Wy nie zauważacie problemów, rownież się nie zgodzę...
Ale to wszystko uogólnienia. Wszystko zależy od konkretnego przykładu... Ja tam u góry pisałam przede wszystkim o sobie :)
Pozdrawiam!