I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

wtorek, 20 sierpnia 2013

kilka tygodni z L.M. Montgomery

Tak się złożyło, o czym dowiedziałam się po lekturze ostatniej z przeczytanych ostatnio i omawianych tu poniżej książek, że dwie pierwsze to jedyne wydane przez L.M. Montgomery powieści dla dorosłych. Natomiast dwie pozostałe - to jej pamiętnik i biografia. Co prawda, pamiętnik dotyczy lat dzieciństwa i młodości, ale i tak polecałabym go raczej dorosłemu czytelnikowi. Podsumowując, dążę do tego, aby stwierdzić, że oto w tej notce to tak jakby L.M. Montgomery dla dorosłych.

zdjęcie Maud Montgomery pochodzące z wikipedii, wrzucone tutaj z powodu silnej potrzeby zilustrowania jakoś tego wpisu



Błękitny zamek - czy tego nikt jeszcze nie zekranizował? Wydaje mi się, że to idealny materiał do sfilmowania! Bohaterka, wyszydzana stara panna, na początku nieco mnie wkurzała, taka rozmemłana i bez życia.
Niezbyt dobrze jej się spało. Nic dziwnego zresztą, że się źle sypia, kiedy się ma nazajutrz skończyć dwadzieścia dziewięć lat, a przy tym jest się wciąż panną, w środowisku, gdzie nie wychodzą za mąż tylko te, które po prostu nie mogą dostać męża.
Jednak pewna wiadomość sprawia, że zaczyna ona żyć po swojemu, nie przejmując się innymi, przede wszystkim - tłamszącą ją rodziną. Wychodzi nawet za mąż (no wiadomo, w innym wypadku nie zrealizowałaby się życiowo, nie?), ale para ta nie jest taka typowo montgomerowska. Co więcej, ślub wcale nie jest cudownym zakończeniem, rozkosznym rozwiązaniem wszystkich wątków, i żyli długo i szczęśliwie. Tu dzieje się dużo więcej. Intryga jest dość nietypowa, na koniec jeszcze trochę bardziej pogmatwana, niż by się wydawało (ale nie wiem, czy to było konieczne).
Mi czytało się dobrze. Za to mojej Mamie i Babci - znakomicie! Obie zachwycone, połknęły "Błękitny zamek" w ciągu 1-2 dni.
Hej Ty! Spełniaj marzenia, nie przejmuj się tym, co mówią inni, i żyj własnym życiem!


W pajęczynie życia - dość bzdurny tytuł, zdecydowanie lepiej pasuje alternatywny "Dzban ciotki Becky". Cały czas miałam wrażenie, że czytam nie całościową (chciałoby się napisać - holistyczną) powieść, ale zbiór opowiadań, albo nawet po prostu jedno opowiadanie, jak te znane z "Opowieści z Avonlea". Brak tu jednej linii opowieści - jest ona rozczłonkowana na kilka-, kilkanaście wątków dotyczących osób z jednego klanu. Część z tych historyjek jest dość sztampowych, ale są i ciekawsze. Tu też pojawia się stara panna (nie pytajcie, co ja tak ostatnio z tymi starymi pannami...), która koniec końców wcale za nikogo nie wychodzi, a i tak jest szczęśliwa (no ale żeby móc się realizować, to jednak potrzebowała chwilowo adoratora, co ją podbudowało i dało siłę do życia...). Całkiem przyjemne, no.

Pamiętniki z dzieciństwa i młodości - Krajobraz dzieciństwa. Jakże wiele Ani (a i pewnie Emilki, choć Emilkę osobiście znam nie aż tak dokładnie, jak Anię) jest w młodej Maud! Te same zachwyty, pasje, to samo egzaltowane słownictwo nastolatki - z tym że więcej jest tam goryczy realnego życia, zwłaszcza w późniejszych latach, ale humor ten sam znany nam z jej powieści. I nawet życiorys jakby znajomy - nauka w szkołach, najpierw w wiosce, potem w wyższych, przygotowujących do nauczania, potem praca nauczycielki w różnych miejscowościach, pierwsze miłości... Kolejni adoratorzy, w powtarzającym się schemacie: "poznałam tam pana N. Miły z niego mężczyzna, o miłej powierzchowności", potem coraz częstsze wzmianki o N., spacery bryczką, "byliśmy tu i tu, przyjechał do mnie", imię N. pisane coraz bardziej zdrobniale, aż do "obawiam się, że on lubi mnie bardziej, niż ja jego" i następujących później sprawozdań z uciekania od poważnych tematów w rozmowach. No i koniec - delikwent się oświadcza i zapewnia o swojej wielkiej miłości, a Maud odpowiada, że jest jej przykro, ale nie jest w stanie go w ten sposób pokochać. I tak w kółko! Ale z dużą dozą znanego nam z powieści uroczego humoru.
Na koniec tej części pamiętnika Maud przyjmuje jedne z oświadczyn, orientuje się jednak, że wcale narzeczonego nie kocha... i tak się kończy ten tom, a człowiek boi się, że ona tak z nim zostanie na zawsze, i to ją unieszczęśliwi.

W biografii L.M. Montgomery pióra Mollie Gillen Maud z Wyspy Księcia Edwarda dowiadujemy się, że tamte zaręczyny jednak zostały zerwane. Choć o tych wszystkich romansach z pamiętnika w biografii jest bardzo niewiele, co mnie zdziwiło - wygląda to trochę tak, jakby autorka do tych pamiętników w ogóle nie sięgała! Popełnia w związku z tym drobne błędy i niedociągnięcia - jak chociażby wtedy, gdy pisze, że II miejsce w konkursie na esej było dla nastoletniej Maud ciosem, zwłaszcza że pokonał ją inny uczeń z tej samej miejscowości. Z pamiętnika natomiast pamiętamy, że to nie był "jakiś tam uczeń z Cavendish", ale Nate, jej pierwsze zauroczenie, o którym w pamiętniku jest bardzo dużo wzmianek, a w związku z konkursem wiemy, że Maud nie tylko przewidywała, że Nate ją pokona, ale też cieszyła się z jego wygranej. 
W ogóle autorka biografii za dużo oddaje od siebie, za dużo tam komentarza, czasem nawet - całe zbędne akapity. Są jeszcze dygresje o bardzo pobocznych postaciach, na zasadzie "napiszmy wszystko, czego udało nam się podczas reasearchu dowiedzieć".
Ale dla fanów twórczości L.M. Montgomery - pozycja obowiązkowa, dobre źródło wiedzy o pisarce - marzącej o wielkości literackiej, zagubionej w wierze, mimo męża pastora, do reszty oddanej pomocy choremu mężowi, mimo braku płomiennego uczucia między nimi.
Chociaż rzecz jasna, czyta się to gorzej niż to, co wyszło spod pióra bohaterki tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz