Przeminęło z wiatrem przemijało u mnie bardzo długo, bo chyba z 6 tygodni. Ale nie ma co się dziwić - zadają nam tekścików do czytania od groma, a na dodatek PzW to ponad 1000 stron, opisujących chyba ze 12 lat życia w burzliwym okresie historycznym, obfitującego w różnorodne wydarzenia. Wow, ile tych wydarzeń! Mam wrażenie, że spokojnie można byłoby nimi obdarzyć kilka osób, albo kilkanaście książek. Ten natłok sprawił, że kończąc czytanie, czułam pewną ulgę. To wszystko, co wydarzało się Scarlett, nieco mnie wyczerpało. Ale i bardzo wciągnęło. Początkowo nużyły mnie historyczne opisy wojny secesyjnej, ale wiem, że przeczytanie tej książki bardzo poszerzyło moją wiedzę na powyższy temat (podobnie jak Rilla ze Złotego Brzegu jest źródłem wiedzy o I wojnie światowej, a Kalamburka o poznańskim czerwcu '56), można to policzyć Przeminęło z wiatrem na plus.
Na minus natomiast - główną bohaterkę. Scarlett działała mi na nerwy. Bardzo. Nie rozumiem zachwytu nad tą postacią. Póki co, nie widziałam filmu - więc nie wiem, jak jest tam przedstawiona, może tam zachwyca. Chyba wszyscy, którzy widzieli mnie z tą książką, mówili, że widzieli film, ale książki nie czytali. Może więc te fanki Scarlett O'Hary też nie czytały książki, i nie wiedzą, że jej pierwowzór jest po prostu głupi.
Ach, nie lubię ludzi, którym zależy wyłącznie na pieniądzach. I na dodatek jest to egoistka, niszcząca życie kilku mężczyznom, siostrze, innym kobietom, i swoim dzieciom, których nie kocha. No, okropieństwo. Zresztą, w ogóle mam wrażenie, że nie ma w tej książce fajnych postaci (nawet Rett Butler mówi: w każdym bądź razie!". A mimo to, Przeminęło z wiatrem bardzo dobrze się czyta.
Zobaczymy, jak się ogląda film. Ale to tak za parę tygodni. Muszę odpocząć od życia Scarlett O'Hary.
I nie wiem co teraz czytać. Lektury do licencjatu? Czy jednak coś z listy książek do przeczytania? Lektury do licencjatu nudzą. Ale kurczę, jakoś trzeba skończyć te studia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz