Poradnik pozytywnego myślenia, reż. David O. Russell
Poradnik to przyjemny, zabawny film. Dotyka poważnego problemu zaburzeń psychicznych w luźny, nieprzytłaczający sposób. Problemy psychiczne ma para głównych bohaterów, ale i ojca Pata nikt nie nazwałby zrównoważonym (prędzej - znerwicowanym zabobonnym hazardzistą), i małżeństwo-para przyjaciół też ma po ludzku niezłego świra... No, bo przecież każdy z nas ma także mniej lub bardziej nierówno pod sufitem. Dlatego tak łatwo przychodzi nam zidentyfikowanie się z głównym bohaterem. Owszem, świr, bo biega w worku na śmieci, ale przecież sympatyczny, dowcipny, trochę impulsywny, ale w gruncie rzeczy niegroźny, no i przystojny. Na dodatek szczęści mu się w miłości w tzw. "obowiązkowym wątku miłosnym", i tego dla mnie było już nieco za dużo. Obowiązkowy wątek miłosny był zbyt przewidywalny i zbyt naciągany, bym mogła go przełknąć bez zgrzytania zębami. A jak sobie pomyślę, że ta dwójka niezrównoważonych ludzi będzie razem, to obawiam się, że to się skończy jakąś katastrofą, może nawet krwawą. I boję się o ich dzieci, ale mam nadzieję, że ktoś im pomoże się nimi zaopiekować.
W każdym razie - bajeczka udająca, że dotyka jakiegoś ważnego problemu. Urocza, owszem, ale nie na Oscara.
Piękny umysł, reż. Ron Howard
Choroba psychiczna nie zawsze jest fajna. |
Ciekawie się złożyło, że w krótkim czasie po Poradniku obejrzałam Piękny umysł, w którym chorobę psychiczną pokazuje się zupełnie inaczej. Podążałam za wizjami profesora Nasha i byłam naprawdę bardzo zdezorientowana kiedy okazało się, że to tylko wizje. Że nikt go nie wplątał w zimną wojnę, że blond przyjaciel nie istnieje. Chociaż myślałam, że niezmienny wiek jego siostrzenicy to błąd filmowców, a nie schizofrenia... W każdym razie, wydaje mi się, że w jakimś drobnym promilu poczułam się właśnie jak schizofrenik, który nagle dowiaduje się, że połowa jego życia praktycznie nie miała miejsca. Byłam naprawdę wybita z rytmu i poruszona. A potem, przy Noblu, gdy zorientowałam się, że to na dodatek prawdziwa historia, to moje poruszenie osiągnęło apogeum. Często zdarza mi się pisać "... ale raczej nie arcydzieło". A tutaj - raczej arcydzieło! Ale zdecydowanie nie z tych, które chciałabym oglądać jeszcze raz.
W zestawieniu z Pięknym umysłem ukazanie osoby chorej psychicznie zaprezentowane w Poradniku pozytywnego myślenia wydaje się wręcz niepoważne. Profesor Nash w atakach choroby nie jest uroczy. Nie budzi sympatii. Cierpi, jest zagubiony, zdezorientowany, zaśliniony niezdarny, nieobecny, chwilami - odrażający i przerażający. A mimo to - silny! Bo życie z chorobą psychiczną to nie bajka, trzeba mieć siłę.
Hollywood w "Argo" jest bardzo spoko. |
Operacja Argo, reż. Ben Affleck
I trochę na doczepkę Operacja Argo. Film z wciągającą akcją, poruszającą ważną tematykę, ale w nie do końca typowy sposób, z ciekawym ukazaniem środowiska Hollywood (producent Lester Siegel - świetny!), dobrymi scenami (próba przekonania strażników na lotnisku, że mają do czynienia z ekipą filmową, wow!), niezłym aktorstwem - bo nie wiem, czy brodaty Affleck po prostu jest mało charyzmatyczny, czy też tylko takiego gra, a bardzo to do jego roli pasuje, no i jeszcze to, czego brakuje np. naszemu rodzimemu Sępowi - błyskotliwe dialogi, ArGo f*ck yourself. Oscar zasłużony. Minusy? Wciśnięte na siłę pojednanie z żoną, oraz scena, w której rezerwacja biletów wpływa do systemu dokładnie w tej chwili, w której Affleck prosi o powtórne sprawdzenie rezerwacji. I myk, już jest! Hollywood, please, stahp. No bez przesady. Ale i tak - świetny film.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz