I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

niedziela, 11 marca 2012

M. Czubaszek w rozmowie z A. Andrusem, Każdy szczyt ma swój Czubaszek

empik.com
Babcia Krysia powiedziała, że jak zaczęła czytać tę książkę, to nie mogła przestać, i przeczytała w ciągu kilku dni. I że Dziadek zakazał jej czytać w łóżku, kiedy on już śpi, bo go Babcia budziła głośnym śmiechem. Może gdyby spali w osobnych łóżkach, tak jak Maria Czubaszek i jej mąż, Wojciech Karolak, to nie byłoby tego problemu. Ale po kolei.
Mnie też Maria Czubaszek bawi. To chyba dobry znak, biorąc pod uwagę to, co ktoś przytaczany w tej książce o niej powiedział: posiada niezwykłą umiejętność wzbudzania radości w każdym, kto dysponuje choć odrobiną poczucia humoru. Nie oglądam jej pasjami w telewizji, raczej usłyszę coś w Trójce, gdzie wraz z Arturem Andrusem prowadzi czasami Akademię Rozrywki. W zasadzie to oboje mnie bawią, więc książkę-wywiad-rzekę Andrusa z Czubaszek bardzo chciałam przeczytać. Jeszcze zanim wyszła na jaw ta cała medialna sprawa z aborcjami, bo po niej to mam do pani Czubaszek sporo niesmaku. Chociaż no, nie jest to absolutnie "książka o aborcji", o co pytali mnie domownicy, widząc od czego nie mogę się oderwać. W zasadzie to nie wiem o czym ta książka jest.
O wszystkim i o niczym. O Marii Czubaszek, ale też nie do końca. Trochę o Trójce, trochę w klimacie Listów na wyczerpanym papierze o SPATiFie, o życiu w Polsce za PRLu, o psach, związku Czubaszko-Karolaków i paleniu papierosów, starości i śmierci - zwłaszcza w patetycznym końcu i posłowiu Andrusa. Ta końcówka poziomem nieco zaniża średnią książki.
Zachwyciło mnie parę lat temu, jak w plebiscycie u Szymona Majewskiego "Wiwat Nienajpiękniejsi" (?) Czubaszek reklamowała się hasłem Stara, ale jara. Urocza gra słowna z podwójną ironią na swój temat, czego chcieć więcej? Ale po przeczytaniu Każdy szczyt..., hasło to podoba mi się już mniej (tak samo, jak już nie chwalę Czubaszek i Andrusa za tytuł książki - bo wymyślił go Jonasz Kofta!), ktoś tu chyba ma jakąś obsesję na temat starości i związaną z nią utratą piękna. Jeśli ten temat pojawia się przy każdej możliwej okazji, to oznacza, że coś jest nie tak. Ale w tekstach typu: Naprawdę śliczne dziewczyny, aż przykro patrzeć., jest sporo prawdy. Tak samo jak chociażby w konstatacji: Kiedy od mężczyzny odchodzi kobieta, to odchodzi kobieta. A kiedy od kobiety odchodzi facet, to wali się jej cały świat. True story. Czy tu: [Piszę] przy włączonym radiu. Nie lubię ciszy, więc zawsze sobie cicho szemrze radio. Mam podzielną uwagę i umiejętność szukania pretekstu, żeby chociaż na chwilę przestać pisać., o, no jakbym czytała o sobie. Zgadzam się też z panią Marią, gdy stwierdza: Nie żyję, żeby pracować, tylko pracuję, żeby żyć. Ale w znaczącej części takich życiowych stwierdzeń to, co mówi Czubaszek, jest mi zupełnie obce.
Miłość wydaje mi się przereklamowana. Oczywiście istnieje, ale głównie własna.
Przepraszam za szczerość - życie nie ma sensu.
Moim zdaniem pełną wolność dają człowiekowi pieniądze.
Nieprawda. Nieprawda. Nieprawda. Rzecz jasna, nie zrozumiem też tego całego chwalenia się aborcją. Te poglądy Marii Czubaszek są mi tak obce, że mam aż wrażenie, że ona trochę wykreowała samą siebie. Że to niemożliwe, żeby ktoś aż tak odmiennie widział świat. No bo czy to prawdopodobne, żeby nie wiedzieć, czym jest drążek, a na końcu farfocle, który się tak do wiadra wkłada?
No ale ale, tę książkę czyta się przecież przede wszystkim dla śmiechu. I tego mi w niej nie zabrakło. Dla przykładu parę cytatów:
Pierwszy raz usłyszałam o Jonaszu jako kilkunastoletnia dziewczynka. Mówiono wtedy, że zjadł go wieloryb. I wprawdzie nie znałam jeszcze osobiście Kofty, okropnie się tym zmartwiłam.

Wszyscy wyśmiewają go, że nie może spłodzić potomka.
K: ... I tak mnie wszyscy w dupę kopią!
M: Lepiej z tyłu niż z przodu, bo już wtedy nic nie będzie.
J: Mamo, to jest jakaś nowość... Można kogoś kopnąć w dupę z przodu?
M: Wiesz, jak ktoś jest cały dupa... To z każdej strony.

K: O tej porze?! Po kolacji?!!
A: Dzisiaj wyjątkowo zjadłem wczoraj.

- Nie możesz wymagać - zauważyłam spokojnie - żeby każdy mężczyzna, którego zapraszam na kolację, przychodził z własnym szlafrokiem. A do stołu musi się przecież w coś ubrać! Poza tym jak możesz mnie posądzać, że przyjmuję obcych mężczyzn?! Ten pan jest od dawna moim przyjacielem. Jestem z nim blisko. Bliżej niż z tobą.

- Mówiłaś, że mu ufasz.
- Bo ufam...
- Więc dlaczego się boisz?
- Bo poprzedniemu też ufałam. A jednak mnie zdradził.
- To dlaczego temu ufasz?
- Bo zaufanie to podstawa związku.

Kiedy nasi wioślarze Robert Sycz i Tomasz Kucharski przypłynęli na metę pierwsi, Marysia zwróciła uwagę że co z tego, że przypłynęli jedną łodzią? Tylko jeden z nich przypłynął jako pierwszy. Drugi był przecież trochę później, czyli już drugi. A poza tym cały ten wyścig był bez sensu, bo płynęli do tyłu. 

A kto wiedział, że Czubaszek pisywała dialogi do BrzydUli? Bo ja nie. Ale w sumie po tych tekstach Violetty można się było tego spodziewać:
Pasują do niego jak kwiatek do karety!
Przecież ja mam tylko dwie lewe ręce!
Będę świadkiem koronowanym.

Część tych powyższych cytatów pochodzi z scenariuszy do filmów, seriali, słuchowisk radiowych. Aż się same proszą, aby je kiedyś jakoś teatralnie wykorzystać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz