I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

niedziela, 24 czerwca 2012

Codziennik lewicowy

www.merlin.pl

Codziennik, Daniel Passent

- Co czytasz?
[Swoim zwyczajem podniosłam okładkę, by pytający mógł sam przeczytać tytuł i autora książki.]
- Mam nadzieję, że nie zostaniesz młodym lewicowym inteligentem.
Spokojna głowa, nie grozi mi to. Za Codziennik chwyciłam przygotowując się do prezentacji na temat Daniela Passenta na zajęcia z publicystyki politycznej - powstało wtedy nawet używane do teraz przez współstudentów dziennikarzy powiedzenie być jak Passent, czyli - bezczelnym. Passenta z listy publicystów do zaprezentowania wybrałam ze względu na ... sentyment do Agnieszki Osieckiej, weird as it is. W każdym razie zaczęłam czytać Codziennik, i był on na tyle ciekawą lektura, że przeczytałam do końca. W końcu pan profesor od publicystyki powiedział, że warto czasami zapoznać się także z tymi publicystami, którzy są dobrzy warsztatowo, a z poglądami których się nie zgadzamy. A Passenta, o ile nie jest zbyt jak Passent w kwestiach, które mnie jakoś osobiście dotyczą, czyta się dobrze.
Codziennik to taki subiektywny (jak każdy?) pamiętnik z codziennymi lub co-kilku-dniowymi wpisami obejmujący jeden rok 2005, odległy od nas obecnie o 7 lat. Byłam wtedy zaledwie 15-latką, i w głowie miałam głownie siu-bździu, dlatego Codziennik był dla mnie teraz ciekawą formą zdobycia wiedzy o tym, co się w 2005 r. działo w kraju, ale i na świecie. Lustracja, śmierć Jana Pawła II, afera Rywina, afera Cimoszewicza, wybory prezydenckie i parlamentarne wygrane przez PiS, rządy Kazimierza Marcinkiewicza... Dużo polityki - bo Passentowi wszystko kojarzy się z polityką. Szkoda, że sobie nie pozaznaczałam opinii autora na temat poszczególnych polityków czy partii - zabawna bywa ich konfrontacja z tym, kim i czym są współcześnie. Dużo ciekawych refleksji dotyczących działania mediów, sporo anegdot, przemyśleń kulturalnych i osobistych. Mnie rzecz jasna najbardziej interesowały te o Osieckiej, a było ich, jak podaje indeks, aż 30. I tu się z panem Passentem zgadzam, bo nie rozumiem zjawiska polegającego na tym, że ktoś, z kim się kiedyś było najbliżej jak się da, staje się nagle, po rozstaniu, tematem tabu do którego w rozmowie nie wolno wracać. Innym tematem bardzo często pojawiającym się w Codzienniku jest starość, ale w takim jakimś tonie, który mi nie odpowiada. Na pewno można o niej mówić ładniej.
Ciekawa, dobrze napisana lektura, ale czy - jak pisze Monika Olejnik na okładce - irytująca dla osób o poglądach prawicowych? Bardziej irytowało mnie to użalanie się nad przemijającym czasem, no i, zwłaszcza pod koniec, wszechobecna polityka. Widać kogoś innego zirytowało tutaj, że w 2005 r. władzę przejęła prawica, i nie mógł powstrzymać się by o tym nie pisać. Myślę sobie jednak, że gdyby Passent napisał podobny Codziennik z zeszłego roku, to mógłby być bardziej irytujący. Od tego 2005 r. poziom antagonizmów w społeczeństwie zdecydowanie wzrósł.

1 komentarz: