Kolejny koncert w Lizard Kingu, kolejny (trzeci?) koncert Mate.O. Akustycznie, z mikrofonami podwieszonymi w dziwnych miejscach i kamerzystami nagrywającymi całe wydarzenie - może wydadzą z tego jakieś koncertowe live. Mam nadzieję, że nie nagrała się niesforna publiczność, gadająca momentami głośniej niż wykonawca, co było zgrzytem zwłaszcza wtedy, gdy śpiewał on bardzo osobiście o swoich najbliższych i Bogu. Oprócz tego - było przyjemnie. Chociaż Mate.O. nieakustycznie, z młodszą publicznością zachęconą darmowym koncertem, tańczącą pod sceną, a nie siedzącą na kanapach, wypada dużo bardziej energetycznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz