Lubię czytać książki. Pytano mnie kiedyś na eliminacjach do Od przedszkola do Opola, co lubię robić w wolnym czasie. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, iż lubię czytać książki. Osoba prowadząca to wydarzenie nie wydawała się usatysfakcjonowana tą odpowiedzią, pytała więc, co lubię robić oprócz czytania. Odpowiedziałam, że lubię czytać książki. Niezbyt błyskotliwie, ale prawdziwie. Książki są super.
I tak mnie kuszą straszliwie. Odkryłam dzisiaj ładny zbiorek na szafie w przedpokoju, ktoś je tam poukładał przy okazji różnych remontów i przemeblowań. Kilka tytułów, co do których nie zdawałam sobie sprawy z tego, że je w domu mamy, a ja mam je nawet na liście do przeczytania! Więc kuszą bardzo, bo są w zasięgu ręki. Na przykład - Listy na wyczerpanym papierze Osieckiej i Przybory czy smakowita książka na temat mojego kościoła parafialnego (to właśnie dzięki szukaniu czegoś na temat kościoła, co przyda mi się w pisaniu artykułu do gazetki parafialnej, trafiłam na tę rozkoszną domową biblioteczkę). Kuszą też Małe kobietki Alcott, wgrane pod postacią PDF na komórkę. Kusi 1 część Dziedzictwa, chociaż jej jeszcze nie posiadam, ale to kwestia czasu. Kusi nawet jedna książka, którą muszę przeczytać przed końcem semestru na zajęcia z etyki szpiegostwa (tak, sama sobie wybrałam taki przedmiot). Kuszą i kuszą, ale czuję, że jak się za nie zabiorę, to ogarną mnie wyrzuty sumienia: czemu sobie czytasz dla przyjemności, skoro tak wiele rzeczy masz do zrobienia? Tyle do przeczytania na zajęcia w przyszłym tygodniu, tyle do nauczenia się do kolokwium, tyle do ogarnięcia w sprawie licencjatu? Więc nie czytam. Co nie znaczy, że w czasie wolnym od przyjemnego czytania robię wszystko to, dla czego rezygnuję z czytania.Wręcz przeciwnie. Nie robię nic. Zupełnie bezsensowne marnotrawienie czasu. Frustrujące. I weź tu człowieku ze sobą wytrzymaj
Swoją drogą, oglądają tam na dole Zakonnicę w przebraniu 2. Że też ja wcześniej nie zauważyłam podobieństwa Habemus papam: Mamy papieża! do tego filmu! Tu i tu występuje hermetyczne, nieco zacofane środowisko duchownych, które nie radzi sobie z jakimś problemem, więc poszukuje pomocy, zapraszając do siebie kogoś świeckiego. Mamy więc próby dostosowania się świeckiego do życia wśród konsekrowanych, mamy i zabawny wpływ świeckiego na całą resztę: kardynałowie grają w tenisa, zakonnice tańczą i śpiewają - i wychodzi im to dużo lepiej i zabawniej, niż siatkówka kardynałów.
Intertekstualność jest fajna.
Intertekstualność jest fajna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz