I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

czwartek, 10 stycznia 2013

Żelazna psia kupa i wypożyczalnie wędlin z maga garsu

Jedną z radości posiadania bloga jest to, iż ma się dostęp do statystyk. OK, zgadzam się, że to nie brzmi zbyt pasjonująco (cyferki, słupki, cyferki, wykresy), bywa też przygnębiające, jeśli nagle spada liczba odwiedzin i tracisz sens życia. W każdym razie w tych statystykach jest taka jedna ciekawa rubryczka, która nazywa się "źródła ruchu sieciowego". Mamy tam na przykład wykaz innych stron internetowych, z których ludzie trafiają na naszą stronę, ale też to, co każdemu blogspoterowi daje najwięcej radości - "wyszukiwane słowa kluczowe". Czyli odpowiedź na pytanie - co wpisywali w okienko Google ludzie, którzy dzięki tej wyszukiwarce trafili na mojego bloga? I to, co się tam pojawia, może wprawić w osłupienie lub spowodować wybuch śmiechu. W każdym razie, zasługuje na uwagę. Poniżej małe podsumowanie tychże wpisów, takich, które postanowiłam zachować dla ewentualnej potomności. Zapisuję je od paru miesięcy, ale mam zamiar robić to stale, i jeśli dotrwam z blogiem, to po każdym roku wynotować parę takich kwiatków.

Mój ulubiony wpis w Google to "psia kupa kwiaty orientu". Tak. Właśnie tak. Jednakowoż nie jest to aż tak absurdalne jak wygląda - po własnoręcznym wygooglowaniu doszłam do wniosku, że internaucie chodziło o książkę "Psia kupa" wydawnictwa "Kwiaty Orientu", którą to pozycję recenzowano na jakimś z czytanych przeze mnie blogów, i informacja o tym pojawiła się tutaj w rubryczce "tu wpadam". Chociaż... mogło też chodzić o coś zupełnie innego, jakby się tak głębiej zastanowić... Nie, lepiej się nad tym nie zastanawiać.

Trafiano tutaj w ciągu ostatniego roku także poprzez wpisy "blog o ciężkim życiu" lub "mam ciezkie zycie". Co sporo mówi o charakterze moich tegorocznych postów oznaczonych etykietą "z głębi". Tak, jestem narzekającą marudą. O tym może świadczyć też fakt, że do mojego bloga doprowadzić Was może także wpisanie frazy "objeżdżam coś". Wiem, wiem, ja rzeczywiście często objeżdżam.

Ktoś poszukujący notatek z komunikacji społecznej ("notatki z komunikacji społecznej") lub też wypożyczalni wędlin ("wypozyczalnie wędlin") oraz odpowiedzi na pytanie "jak napisać dramat w czterech aktach" raczej nie był zachwycony tym, że trafił na Ajednak, bo podejrzewam, że nie znalazł tu tego, czego oczekiwał. Ale przynajmniej wiem, dlaczego takie frazy doprowadzały do mnie, bo pojawiały się w moich postach.

Pełnym zaskoczeniem natomiast są dla mnie wpisy typu "płytki chodnikowe w kratkę", "róże z potem" czy "jak napisac dziesiec". Po pierwsze, nie przychodzi mi do głowy, czego szukają ludzie wpisując do internetu właśnie takie rzeczy, po drugie, dlaczego to ich doprowadza własnie do mojego bloga? A,  gdyby jeszcze ktoś chciał wiedzieć, jak napisać dziesięć - to właśnie tak: 10, o.

Nie wiem też dlaczego z Ajednak łączą wpisy: "nie mam napięcia w pokoju" (bo ja na to raczej nie narzekam) czy "wachowski jaslo pierogi" (ok, pisałam o filmie Wachowskich, mogłam też kiedyś napomknąć o pierogach, bo je lubię, ale to jaslo? A może to literówka i miało być "Wachowski jadło pierogi", a rodzaj nijaki, bo chodziło może o Laurenca/Lanę Wachowski?) , natomiast "żelazna justyna" to zapewne dlatego, że setny post, relację z filmu Żelazna dama, zadedykowałam koleżance Justynie. Jestę Shelrockię.

"Rzucam drugi kierunek" czy "marianna bloguje" to z kolei żadne niespodzianki, sama czysta prawda o mnie.

Na koniec kwiatków, mój drugi faworyt: "bajki pingwinów z maga garsu". Tak, właśnie stamtąd. Większy komentarz jest chyba zbędny.

Poza tym, najczęściej trafiano tutaj poprzez wpisanie w Google "burberry" (Prześladuje mnie kratka Burberry!) oraz "ajednakblog.blogspot.com". Drodzy czytelnicy, nie trzeba tego googlować, można wpisać w pasek adresu, to aż jeden klik mniej, szybciej będziecie mogli zanurzyć się w mej twórczości! Chyba że nie pamiętacie, co jest po "ajednakblog", (takie wpisy też się często zdarzają), a wtedy Google chętnie Wam pomoże.

Nie wiem, co mnie bardziej zadziwia w związku z tymi statystykami - to, co ludzie wpisują w Google, czy to, że ono po takich wpisach kieruje ich na mojego bloga. W każdym razie, cieszę się, że tak się dzieje. Dostarcza mi to naprawdę sporo radości.

I już zaczęłam zbierać wpisy z 2013 r.!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz