I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

piątek, 4 stycznia 2013

Taizmęczenié

Wyruszasz o godz 4:00. Nie, nie o 16:00, o 4 nad ranem. W nocy. A wcześniej, o 3:00, odprawiana jest Msza Święta, więc w sumie to nie opłaca ci się tej nocy iść spać. "Prześpię się w autobusie", myślisz. No jasne, nie ma innej opcji, w końcu to grubo ponad 20 godzin podróży, trzeba trochę pospać. Tylko że komfort spania w autokarze pozostawia wiele do życzenia. Po kilkunastu godzinach marzysz o tym, by móc przyjąć pozycję poziomą, by się po prostu położyć. Jednak zanim to nastąpi, musisz wziąć na plecy swój ciężki plecak, przejechać przetłoczonym metrem, przesiąść się do tramwaju, w grzejącym słońcu, które ciebie - ubranego stosownie do panującej w Polsce zimy - zachwyca, ale i wzmaga ogólnie panujące poczucie nieświeżości. Czekasz wiele, wiele minut, aż powiedzą ci, gdzie będziesz spędzał najbliższe noce. Ogromna radość - bo masz dostęp do prysznica z ciepłą wodą. I kawałek posadzki, na której rozłożysz karimatę.
odpoczywamy w oparciu o Zamek Anioła
Prysznic i możliwość położenia się na ziemi w tym momencie, po podróżnym zmęczeniu, wydaje ci się pięciogwiazdkowym luksusem. Potem, po kilku dobach, podczas których dwa razy dziennie spędzasz kilkadziesiąt minut siedząc niewygodnie na kościelnej posadzce, kolejne kilkadziesiąt stojąc w kolejkach, następne kilkadziesiąt - chodząc pieszo po mieście, lub próbując utrzymać równowagę w zatłoczonym metrze, i to z plecakiem na plecach, które nadal są obolałe po przenoszeniu na nich całego twojego bagażu, to po tym wszystkim karimata na posadzce wydaje się jednak trochę niewystarczająca. Marzysz o łóżku. Ale jesteś na tyle zmęczony każdym intensywnym dniem, że i tak zasypiasz. Mija więc kilka nocy, podczas których śpisz na ziemi, podczas których nie wysypiasz się na tyle, ile chcesz, bo albo ktoś z twojej sali wraca późno i cię budzi, albo ty sam wstajesz bardzo wcześnie, bo chcesz zdążyć na ciepły prysznic. A z przepisowych siedmiu godzin snu na dobę nici.
Nagle zdajesz sobie sprawę z tego że gdy kolejnym razem będziesz miał okazję się położyć, to będzie już w twoim ukochanym, wygodnym łóżeczku. Niestety, zanim to nastąpi, to czeka cię znowu kolejna męcząca noc w autokarze.
Taizmęczenié powoduje, że cały ten wyjazd naprawdę staje się pielgrzymką zaufania. Zaufania do siebie samego. Bo musisz zaufać sobie, że przebywając między ludźmi przy tym  zmęczeniu w końcu nie wybuchniesz i nie zrobisz komuś jakiejś krzywdy. Bo gada głupoty albo chrapie, gdy ty chcesz spać, bo jest na ciebie wkurzony, gdy się spóźniasz, albo to ktoś się spóźnia i musisz na niego czekać, bo gada głupoty, bo wyłączył ci ładowarkę z prądu, bo wepchnął się przed ciebie w kolejkę, albo po prostu gada głupoty.
Ale - zmęczenie mija, a dobre wspomnienia pozostają. I o tym, co będę dobrze wspominać, już w następnym odcinku. Jak tylko minie zmęczenie.

1 komentarz: