I: spójnik przyłączający zdanie o treści niezgodnej z tym, co można wnioskować na podstawie zdania poprzedzającego;
II: partykuła komunikująca, iż to, o czym mowa w zdaniu, jest niezgodne z przewidywaniami mówiącego.

sobota, 6 kwietnia 2013

Moja percepcja Incepcji

Incepcja, reż. Ch. Nolan

Incepcja to kolejny film o sporym potencjale memotwórczym. Odnoszę jednak wrażenie, że część tych memów została stworzona przez ludzi, którzy o filmie tylko słyszeli (wieesz, taki super film, z DiCaprio, że jest sen w śnie, który jest snem, który jest snem...), i uważają, że słowo "incepcja" oznacza zjawisko matrioszki, powstają więc memy takie jak te. Drodzy Internauci, robicie to źle. Incepcja polega na tym, że zaszczepiamy w czyimś umyśle jakąś ideę. I właśnie tego próbują dokonać bohaterowie filmu Christophera Nolana, chociaż sprawa nieco się komplikuje i wymyka z ich rąk, co nadaje akcji niesamowitego tempa.
http://modaija.pl/ Obsada i konstrukcja głównych bohaterów to niewątpliwie plus tej produkcji. Nawet dla kogoś, kto nie przepada za Leo.
Właśnie po to powinno się robić kino epickie. Pokazywać niesamowite światy i niesamowite historie, które normalnie nie mogłyby się wydarzyć. W moich małych własnych szufladkach wkładam sobie Incepcję gdzieś pomiędzy Avatara a Matrixa, co dla mnie samej jest zaskoczeniem. Spodziewałam się raczej czegoś w stylu Pięknego umysłu.
Idea wspólnych snów i wkradania się w ten sposób do czyjejś podświadomości robi wrażenie. Sposób, w jaki pokazali ją filmowcy, również. Muszę się jednak przyznać, że nie wszystko w tym filmie było dla mnie zrozumiałe, nieco gubiłam się w zagłębianiu w kolejne poziomy snu, nie snu, limbo, śmierci i rzeczywistości. Jednakowoż, w przyglądaniu się światu przyjmuję, że nie wszystko muszę rozumieć, w filmie też nie wszystko. Tak jest łatwiej. Ale tak naprawdę to nie wiem, czy to ja jestem tępawa, czy też sam koncept był nie do końca jasny... Nieważne, oglądało się i tak świetnie.
Plusem na pewno jest genialna grupka głównych bohaterów. Oj dają radę, bo to porządni aktorzy są! Dwie główne role kobiece grają aktorki znane mi z ról w filmach Allena. Co do Marion Cottilard (kobiety nieco z innego świata gra świetnie!), to od razu wiedziałam, skąd ją kojarzę, Ellen Page zajęła mi trochę dłużej (no jak to od Allena, tamta jest od Allena, pewnie mi się zlały w jedno...) Do dwóch pięknych pań dodajmy kilku fajnych facetów, i ogląda się naprawdę miło! Również ze względu na umiejętne połączenie wciągającej, nietypowej akcji z zagłębianiem się w podświadomość z rodzinną tragedią. Bez wciskanego na siłę wątku romantycznego, z intrygującym zakończeniem. Dawno nie widziałam tak dobrego filmu.

A i śniły mi się po nim jakieś dziwne rzeczy...

Incepcja obejrzana w związku z przeglądem filmów Nolana i Aronofsky'ego w związku z zajęciami na ich temat w najbliższy poniedziałek na fakultecie z kina amerykańskiego po '89 roku. Na dniach można się więc także spodziewać tutaj Źródła i Mrocznego Rycerza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz