Ojej, wygląda na to, że jeszcze się tutaj nie chwaliłam relacjami z dwóch koncertów, na których ostatnio byłam (tak, w Wielkim Poście. Ale służbowo!).
Po pierwsze, koncert Luxtorpedy. Był on dawno temu, bo w lutym. I wiem że odgrażałam się, że napiszę w końcu coś o tekstach Luxów, i nawet teraz tak długo zwlekałam z tą relacją, bo chciałam ją połączyć z analizą tekstów, aleee. Odechciało mi się jej robić. Bo to takie banały. A najciekawsza refleksja, jaka mi się zrodziła w związku z ich tekstami, to chyba to, co wrzuciłam chyłkiem do relacji na Kulturalnym Toruniu. "Odnoszę wrażenie, że chwilami tej powagi i patosu jest w tekstach i występach Luxtorpedy zbyt wiele." Zero luzu, maksimum powagi. A to, co sprawia mi największą radość w analizowaniu tekstów różnorakich, to odnajdywanie żarcików, gier słownych, aluzji. Aluzje tu są, większość z Ewangelii, a wszystko w tak poważnym tonie, że naprawdę, odechciało mi się, no.
Po drugie, koncert Raz Dwa Trzy z towarzystwem Spitfire. Czułam się tam co prawda jak nerd, bo mimo akredytacji dziennikarskiej na koncert poszłam z rodzicami, a i wśród publiczności zdecydowanie więcej było ich znajomych i ludzi w ich wieku, niż moich znajomych i studentów. Zrozumiałe - studentów nie stać na bilety po 60/70 zł. Ale koncert wart był swej ceny! Nie tylko dlatego, że RDT posiada drobinki luzu i humoru zarówno w tekstach, jak i na scenie, a mimo to sporo przekazuje. Bo nie trzeba być napuszonym, żeby dotykać prawdy. Kwitnę w kawiarni samotny jak jamnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz